czwartek, 25 kwietnia 2013

Depresja - postrzeganie świata

Bańka szklana, choinkowa. Zbliż do niej twarz i spójrz. Nawet uśmiech jest jakiś krzywy. Tak właśnie widzi świat chory na depresję. Czy potrafisz ocenić odległość od przedmiotów patrząc w tą bańkę? Zakrzywiona perspektywa, taka odległa, lub zbyt bliska. Depresja sprawia, że nie potrafimy w sposób jednoznaczny ocenić odległości od dzielących nas przedmiotów. Jak koty. Dlatego nie mają lęku wysokości. Ale są i złe strony takiego widzenia - wypadki. Kotom zdarzają się niezwykle często. Mnie - zbyt często. Można z tym żyć - mamy światła drogowe. A tam gdzie ich nie ma - to ja wpadam pod samochody...

środa, 10 kwietnia 2013

Na depresję - przyjaciel

Objawy depresji możemy łagodzić. Nie potrzebny nam przyjaciel, który będzie nam współczuł i biadolił nad nami. Nawet taki, który twierdzi, ze nas rozumie. Tak naprawdę nikt, kto depresji nie przeżył, nie zrozumie w pełni tego zjawiska. Może się starać nas pocieszyć, ale w ten sposób tylko pogłębia nas w przekonaniu, że jest źle. Cóż to więc za przyjaciel, który może nam pomóc leczyć depresję?

Jest taki jeden. Dzisiaj odwiedziłam swoich dobrych znajomych, i tam zaatakował mnie szał szczenięcej radości! Niepohamowana, spontaniczna, szczera i nie wymuszona radość. I nie da się od niej opędzić! Nawet tłumaczenie, że nie jesteśmy w nastroju na zabawę, do tego dziecięcego łebka nie dociera. Czy się chce, czy nie, uśmiech pojawia się na naszej twarzy...

Potrzebny nam jest ktoś taki. Nawet, jeśli miałby to być mały piesek. Nie wymądrza się, że wie lepiej od nas co powinniśmy robić. Nie poucza nas, nie umoralnia. Jest przyjazny, zawsze chętny nas wesprzeć, zlizać kapiące łzy. Wiernie człapie wszędzie za nami. A czego oczekuje w zamian? Cóż. Jego bezinteresowna miłość oczekuje jedynie akceptacji:) To się nazywa przyjaciel.

piątek, 5 kwietnia 2013

Objawy depresji - chroniczne zmęczenie

 Depresja wiąże się z wieloma objawami. Jednym z wielu charakterystycznych jest chroniczne zmęczenie. Czym jest chroniczne zmęczenie? Jest to stan charakteryzujący się występowaniem przewlekłego, nieustannego zmęczenia, trwającego przynajmniej 6 miesięcy, pogłębiającego się przy nieznacznym wysiłku i wywołującego spadek aktywności zawodowej, społecznej albo w sferze życia osobistego.
Jak widzimy depresja wiele ma obliczy. Do niedawna nie wiedziałam, że moja apatia, zniechęcenie i ciągłe zasypianie w autobusie może być wynikiem depresji. Myślałam, że po prostu jestem przemęczona, co przy moim trybie życia byłoby całkiem zrozumiałe.

Jak sobie radzić z chronicznym zmęczeniem? Cóż, mnie pomaga długa, gorąca kąpiel z zapachowymi olejami eterycznymi, później zakopuję się w łóżeczku, przy boku mam mojego kota i dobrą książkę. Niestety ten sposób jest jedynie łagodzeniem objawów depresji, nie eliminuje chronicznego zmęczenia całkowicie. Nie obejdzie się bez lekarza i stałej kontroli.

Doraźnie pomaga mi również magnez, przyjmuję go w tabletkach musujących, lub w preparatach wieloskładnikowych. Czasami pomaga tabliczka czekolady - ale ma swoją wadę - mnóstwo kalorii. A nie chciałabym zaraz potem leczyć się z otyłości.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Domowe kino - sposób walki z depresją

Wcześniej wspominałam, ze sposobem walki z depresją jest dla mnie korzystanie z talentów. Odkryłam kolejny sposób ujarzmienia depresyjnych nastrojów: domowe kino. Pozwala mi chociaż na 2 godzinki zapomnieć o depresji i wszystkich objawach z depresją związanych. Zapraszam wszystkich cierpiących na depresję do wypróbowania mojego sposobu.

Bardzo lubię oglądać dobre filmy. Żadne romansidła, żadnych komedii. Lubię filmy psychologiczne, kryminały, które wymagają skupienia i koncentracji. Lubię rozwiązywać zagadki.

Nie lubię chodzić do kina. Trzeba wybrać się między ludzi. Trzeba siedzieć z tymi wszystkimi ludźmi w ogromnej, ciemnej sali. Nie potrafię skoncentrować się na filmie, gdy wkoło mnie siedzą ludzie.

Najchętniej oglądam filmy we własnym domu. Mam wszystko, czego mi potrzeba: wygodny tapczan, duży ekran, kino domowe, popcorn i cole. I oczywiście ramię mojego męża.

Najczęściej jest to sobota. Godzina 22., dzieci już leżą w łóżkach. Zaciągamy rolety, aby odciąć się od świata zewnętrznego, i zamykamy się we własnym świecie. Nie musimy po seansie wracać do domu. Po prostu kładziemy się spać. Często omawiamy jeszcze film, będąc pod wpływem silnych emocji. Zasypiam rozmyślając i układając w głowie kolejność zdarzeń.

O empatii - postrzeganie chorych na depresję

Napisałam o empatii, ale czy rozumiemy znaczenie tego pojęcia? Pozwolę sobie napisać parę słów o samym pojęciu.
"Empatia (gr. empátheia "cierpienie") –zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza).
 Osoba nie posiadająca tej umiejętności jest "ślepa" emocjonalnie i nie potrafi ocenić ani dostrzec stanów emocjonalnych innych osób. Silna empatia objawia się między innymi uczuciem bólu wtedy, gdy przyglądamy się cierpieniu innej osoby, zdolnością współodczuwania i wczuwania się w perspektywę widzenia świata innych ludzi."

Aby móc zrozumieć sposób myślenia chorego na depresję, trzeba przejawiać empatię. Dzisiaj trudno o to uczucie. Otacza nas przemoc, egoizm. Każdy myśli wyłącznie tylko o sobie. Jak więc znaleźć w sobie te umiejętności? Wymaga to wielu ćwiczeń, trzeba nauczyć się słuchać aktywnie. Słuchanie na ogół jest czynnością bierną. Dlatego aktywne słuchanie wymaga od nas pełnej koncentracji. Cóż, trzeba nad sobą popracować. Ale nie będzie to stracony czas.

Największym wsparciem dla chorego na depresję będzie akceptacja jego stanu zdrowia. Okazuj mu wiele życzliwości i ciepła, powiedz, ze chciałbyś zrozumieć jego postrzeganie. Będąc przekonanym o tym, że depresja minie, bliscy chorego upewniają go w tym samym przeświadczeniu. Jest to bardzo ważne, dlatego należy podkreślać w rozmowie z chorym, że depresja jest stanem przejściowym.

niedziela, 31 marca 2013

Czy bieda usprawiedliwia kradzież? Jak ludzie radzą sobie z depresją.

 Jak inni radzą sobie z depresją? Czy depresja dotyka tylko pewne grupy społeczne? Często słyszymy, ze sławni ludzie, gwiazdy, popełniają samobójstwo na skutek depresji. A co z ubogimi? Czy ich problemy mogą doprowadzić do depresji? Co jest ich lekarstwem na depresję?

Bieda otacza nas ze wszech stron. Czai się w ciemnych zaułkach, w krużgankach starych kamienic. Często jest bezkarna, korzysta z naszego niedoskonałego prawa.  Bo w jaki sposób ukarać biednego? Zabrać mu nie ma co, więc nie jest w stanie zrekompensować strat poniesionych przez okradzionego. Zamknąć go nie ma sensu, bo mała szkodliwość czynu i niska strata społeczna. Więc przeważnie kończy się na spisaniu delikwenta i niejako przyzwala się mu na dalszą kradzież. Tu pomidorek, tam jabłuszko, bo przecież dzieci są głodne. Na wino to się pieniądze zawsze znajdą. I tak każdego dnia.

Nie chciałabym uogólniać. Nie piszę o ludziach biednych, którzy mimo statusu społecznego starają się żyć uczciwie, i pracować gdzie i jak się da. Piszę o tych, dla których bieda jest sposobem na życie. O tych, którzy uczą swe dzieci, że żeby żyć nie trzeba pracować, że państwo nie pozwoli im umrzeć, a jak już będzie bardzo źle, to rzuci cegłą w wystawę sklepową i odsiedzi 3 miesiące, w ciepełku i wygodzie, za wikt podatników. Jednym słowem, czy chcemy, czy też nie, to utrzymujemy te jednostki społeczne, bo państwo z naszych podatków łoży na pomoc ludziom z marginesu oraz na utrzymanie wykolejeńców moralnych.

Brak jest złotego środka. Pozostaje jedynie nadzieja, że dorastające nowe pokolenie biedoty, zechce zmienić swoje życie, a nie powielać wzorców z rodziców. Czy się da? Ano da. Znam osobiście parę takich przypadków. Chętnie pomagam ubogim, którzy chcą coś zmienić w swoim życiu. Nie znoszę natomiast marnotrawienia moich pieniędzy - czy to w formie darowizny czy podatków.


Empatia - postrzeganie chorych na depresję

Chory na depresje postrzega świat w specyficzny sposób. Być może depresja zmusza do refleksji nad sobą i nad życiem. Zauważyłam, ze od pewnego czasu przyglądam się bardzo uważnie ludziom, szukam zagubionych - tak jak ja.Być może wyłapuję tych, którzy sami cierpią na depresję...Patrząc wokoło, mam wrażenie, ze większość przechodniów ma depresję - ich smutne miny, zagniewany wzrok...Czyżby depresja była chorobą cywilizacyjną XXI wieku?

Wczoraj spojrzałam przez okno. Ujrzałam mężczyznę leżącego na środku ulicy i próbującego go podnieść towarzysza niedoli. Wózek ze złomem stał obok nich. Osiedle, na którym mieszkam, nie jest szczególnie ruchliwe, więc wstrzymałam się z niesieniem pomocy. W pierwszym momencie pomyślałam, że delikwent złamał sobie nogę i nie potrafi wstać o własnych siłach, lecz już po chwili zauważyłam, ze z jego kończynami wszystko jest w porządku. Na ciele był zdrowy. Zaburzone miał poczucie równowagi. Uchlany był najnormalniej w świecie. Godzina była prawie 10 rano, a on już miał pierwszy rzut za sobą! Przyjaciel pomagający mu wstać w lepszej formie nie był. Nie chciał zostawić dobytku bez opieki, więc szamotał się jedną ręką z leżącym, a drugą trzymał wózek. Gdy puścił wózek na chwilkę, ten odjeżdżał, bo troszkę z górki jest w tym miejscu.Zepchnął w końcu wózek na chodnik i wrócił po przyjaciela - dwoma rękami udało się go podnieść. Żeby stał, to musiałby go czymś podeprzeć. Dał się doprowadzić do żywopłotu. Przy żywopłocie jest niziutki murek, tam usiadł sobie mój bohater opowieści, wyciągnął nogi i oparłszy ręce o kolana podparł się.Uzyskał dość stabilną pozycję. Jego kolega wziął wózek, i nie mając z kolegi żadnego pożytku, zostawił go na murku. Pewnie wracając ze złomu zamierzał go zabrać. Skończyłam obserwacje.

Zastanawiam się, w którym momencie przestałam go żałować. Dopóki myślałam, ze złamał nogę, to ze współczuciem patrzałam jak się obraca nieporadnie na plecach. Gdy zdałam sobie sprawę, ze się uchlał, to jakiś mi litość migiem odeszła. Zastanawiam się więc nad granicami człowieczeństwa. Czy pijak jest mniej wart jak trzeźwy człowiek? Czy ja nigdy nie byłam tak uchlana, że na nogach ustać nie umiałam? A może to fakt, ze najpierw sięga po alkohol, a później myśli co będzie pił jak wytrzeźwieje sprawia, ze w moich oczach jest mniej wart. W wyobraźni widzę jego rodzinę: jakąś kobietę, jakieś dzieci. Czy bieda wynika z konieczności picia alkoholu, czy alkohol jest odreagowaniem na biedę?


Talent cd - sposób na depresję

W poprzednim poście wspomniałam o tym, ze jednym z moich ulubionych sposobów na walkę z depresją, jest korzystanie z talentów.  Nastrój depresyjny potrafi nas zaskoczyć niespodziewanie, depresji nie da się przewidzieć, ale depresji można przeciwdziałać. Gdy depresja rozkłada swoje macki, sięgam po kredki. Nauczyłam się opanowywać napady depresyjnego nastroju, jednak do pożegnania się z depresją na zawsze, jeszcze nie dorosłam.

Napisałam o talencie młodszego syna, ale co ze starszym? Oj ciężko było. Próbowaliśmy mu odkryć jego talenty, ale wciąż nie umieliśmy trafić. Na początku było karate, ale dość szybko mu się znudziło. Żaden sport nie interesował go na tyle, by chcieć coś trenować. Później próbowaliśmy zainteresować go muzyką, ale poza dość fałszywym podśpiewywaniem sobie pod nosem,  nic nie osiągnęliśmy. Plastycznych uzdolnień też nie przejawiał.Cóż, daliśmy sobie spokój z poszukiwaniami mając nadzieję, że możne w którymś momencie się sam objawi. I się objawił! Dość specyficzna umiejętność - rozkładania i psucia wszystkich urządzeń elektronicznych. Stało się dla nas jasne, że jak i ojciec - będzie lubił grzebać w komputerach. Pomalutku ukierunkowywaliśmy go na informatykę. Oczywiście grać w różne gry to uwielbiał jak każdy dzieciak. Ale zauważyłam, ze lubił grzebać w systemie, co często kończyło się interwencją ojca - składaniem systemu. W tej chwili kończy technikum informatyczne, i widzę jaką radość sprawia mu pomoc znajomym przy przywracaniu systemu, reanimacji komputerów. Już nie psuje kompów, nauczył się je składać.

Szczególnie upodobał sobie grafikę komputerową. To, czego ręką nie potrafił narysować, to pięknie potrafi przedstawić za pomocą programów komputerowych. Cieszę się, że mieliśmy możliwości finansowe zapewnić mu realizację tego daru. A co on z tym zrobi - to już będzie jego decyzja.

Talent - sposób na depresję

Każdy ma jakiś talent. Nie ma ludzi bez talentu. Niektórzy go po prostu w sobie nie odkryli.Często talent postrzegamy jako coś uciążliwego. Np. dziecko, które opowiada "niestworzone historie" jest postrzegane jako kłamczuszek. A to dziecko ma bardzo silnie rozbudowaną wyobraźnię, i wystarczy nadać jej kierunek, żeby ją poskromić. Dajmy im szansę rozwoju. Czasem wystarczą kredki i kartka..

Leczenie depresji nie jest łatwe. Wymaga sporo czasu. Aby załagodzić objawy depresji zalecam przez siebie wypróbowany sposób - wykorzystywanie własnych talentów. Na depresję pomaga pisanie wierszy. Na depresję pomaga malowanie, rysowanie. Zdolności z pewnością nie uleczą depresji, ale umilą nam czas, i pozwolą uwolnić się od depresyjnych myśli.

Niedawno odkryłam bardzo ciekawą rzecz. Mój młodszy syn ma talent muzyczny, więc umożliwiliśmy mu realizację: kupiliśmy mu gitarę. Oj inwestycja tania nie była. Baliśmy się, ze będą to stracone pieniążki, ale oświadczyłam, że wolę nawet stracić te pieniądze, aniżeli nie dać mu możliwości spróbować. i okazało się, ze tobym dobry pomysł! Już po paru lekcjach pan prowadzący zajęcia zwrócił nam uwagę, ze Dawid przejawia spore możliwości. Bardzo nas to ucieszyło!

A wszystko zaczęło się od...Nothing else matters - Metallica. Otóż nasz brzdąc (9 lat) zaczął nucić to w kółko i pobrzdąkiwać na gitarze starszego syna (który talentu muzycznego w ogóle nie przejawia). Gitara ta była zwykłą zabawką, żadnym tam profesjonalnym sprzętem, w dodatku kompletnie rozstrojona. I mały powiedział, że chciałby się tego utworu nauczyć grać na gitarze. Ponieważ ja sama muzykę słyszę nawet w "ciszy", to ucieszyłam się, ze chociaż jeden syn dostał ode mnie w genach zamiłowanie do muzyki. Oczywiści chęć grania tak trudnego utworu wymaga ogromnej cierpliwości w ćwiczeniu, o czym mały już wkrótce się przekonał. Cieszyło mnie, że mimo początkowych niepowodzeń nie zrażał się i wciąż próbował dalej.W tej chwili mija 1,5 roku jego nauki, a on już pięknie gra etiudy, sonaty i różne utwory z nut. Nauka przychodzi mu z dużą łatwością. Ćwiczy chętnie i...codziennie każdą godzinę ćwiczeń zaczyna od Nothing else matters (na razie 2 linijek).

Jednocześnie zauważyłam, ze zaczęły mu się ujawniać zdolności plastyczne. Pięknie potrafi przenieść kształty zaobserwowane na płaszczyznę, zachowując perspektywę. Oczywiści nie są to dzieła  zasługujące na jakąś szczególną uwagę, ale obiecałam sobie, że w przyszłym roku coś o tym pomyślę. Nie wiadomo, co w życiu może nam się przydać...

piątek, 29 marca 2013

Nerwica - często choroba silnie powiązana z depresją.

Chory na depresję często się denerwuje.  Depresja ma to do siebie, ze trudno jest postrzegać świat z dystansu. Depresja zakrzywia niejako rzeczywistość i wyolbrzymia problemy. Czy zdrowi mają mniej problemów? Tyle samo co zawsze. Jednak chory na depresję nad nimi nie panuje.

Oto co nerwy potrafią zrobić z chorym na depresję:

Mieć nerwy na wodzy, czyli panować nad nerwami. Moje nerwy przypięły mnie do swego wozu i leją batem gdzie popadnie!
No i co ja mam z tym zrobić? Nie da się krzyczeć mając uzdę w ustach. Przed batem chcę uciec więc biegnę, a wóz z nerwami za mną! Ciągnę go i biegnę ile sił w nogach. A gdy się zmęczę, to pozwalają mi chwilkę odetchnąć. Oj nerwy siedzą wygodnie w wozie, a mnie się nogi uginają, serce wali jakby się wyrwać chciało, aż do bólu. Wytężam wzrok, bo naraz się wszystko czerwone robi. Siadam. Brakuje mi tchu. Serce wciąż się wyrywa, aż żebra bolą. Krew szybciej krąży. Oddech. Oddech. Co z tym oddechem? Przełyk się zawęża. Łapię powietrze jak karp w worku. Dusi mnie w gardle. Sucho. I słabo. Wyciągam szyję, żeby udrożnić przełyk. Nie pomaga. Kark mi drętwieje. Odchylam głowę do tyłu. Otwieram usta. Wszystko czerwone. Wszystko niewyraźne. Coś nie tak z oczami. Podnoszę rękę. Ruch w próżnię. Nie umiem jej podnieść. Nie panuję nad swoim ciałem! Serce wciąż wali. Płytki oddech. Tracę obraz. Gdzie ja jestem? Zamykam oczy. Odlatuję.

Anoreksja - czy depresja ma na nią wpływ?

 Depresja, bulimia, w końcu anoreksja. Czy chory na depresję musi stać się anorektykiem? Nie. Rzadko który doprowadza się do takiego stanu. Niemniej trzeba bardzo uważać, a raczej zwracać uwagę na chorego na depresję. Szczególnie jeśli jest to osoba młoda. W skutek silnych zaburzeń depresyjnych możne dojść do deformacji myślenia i spojrzenia na samego siebie.

Oto jak myśli chora na depresję i anoreksję:
 
Ile trzeba ważyć, żeby być anorektyczką?

Oto wyniki BMI:
  • poniżej 15 - wyniszczenie
  • 15,0 - 17,4 - wychudzenie
  • 17,5 - 19,4 - niedowaga
  • 19,5 - 24,9 - waga prawidłowa
  • 25,0 - 29,9 - nadwagę
  • 30,0 - 34,9 - I stopień otyłości
  • 35,0 - 39,9 - II stopień otyłości
  • 40,0 i więcej - otyłość kliniczna 
Nie jest ze mną tak źle - mam 18!
Zagłodzona więc nie jestem.
Postanowiłam pić dziennie wellness - cóż może to cudo współczesnej medycyny zastąpi mi jedzenie.
Podobno anorektyczki widzą się w lustrze w nienaturalnie gruby sposób. Ja nie mam takiego odczucia. Wyglądam jak się należy. Tu i ówdzie bym sobie troszkę dodała, ale poza tym nie mam zastrzeżeń. Zresztą...kto mnie ogląda. Mojemu kotu jest wszystko jedno. Nie marudzi, że się obija o kości.

Lepiej być za chudym jak za grubym! 
To jest moja złota zasada. Nie uwzględniam niczego pomiędzy. Skoro dla większości otoczenia jestem za chuda, to niech tak zostanie.  Nie liczy się ilość. Małe jest piękne.

Marzenia jako ucieczka dla chorego na depresję.

 Leczenie depresji to mozolna i ogromna praca nad sobą. Jednym ze sposobów leczenia ze stanów depresyjnych jest rozmyślanie o rzeczach miłych. Marzenia są miłe. Ale czy chory na depresję potrafi marzyć? Ano potrafi. Na swój sposób.

Przedstawiam sposób myślenia chorego na depresję:

O czym marzycie?
Chyba każdy marzy.
Ja na przykład chciałabym zamieszkać na bezludnej wyspie. Bez ludzi, bez elektroniki. Nie twierdzę, ze na zawsze, ale przynajmniej na tydzień, tak żeby odpocząć.nie chcę żadnego hotelu, wzięłabym namiot, śpiwór i zapałki. Moja wyspa to oczywiście oaza, z wodą zdatną do picia. Może tak potrafiłabym zjeść owoce, poczuć ich smak.Wyobrażam sobie mleczko kokosowe. Czy udałoby mi się na mojej wyspie odizolować od ludzi i problemów? Kto wie, może bym i zatęskniła za cywilizacją...
Czy na takiej wyspie są jakieś niebezpieczne zwierzęta? Wszędzie są. Węże, ohydne pająki i inne plugastwo.Czy da się żyć w symbiozie z tymi paskudztwami?- mam na myśli pająki. No owszem są piękne - na jakiś swój osobliwy sposób. Ale ich bezwzględność, szybkość i - oczywiście-ilość odnóży i szczęki....Bbrrr...Gdy mnie coś boli - to śni mi się że gryzie mnie pająk. Wielka, wredna tarantula, która w dodatku składa jaja w moim ciele, i potem widzę jak spod skóry wyłażą mi małe pajączki. Przez sen zdrapuję sobie skórę, budzę się i przekopuję całe łóżko sprawdzając, czy mnie coś nie ugryzło przez sen.
Nawet rozmarzyć się nie potrafię. Wszędzie czai się zło.Łatwiej mi pisać o koszmarach jak o marzeniach.

Blog ma być dla mnie formą terapii. Ponieważ nie lubię się zwierzać ze swoich uczuć, to wylewam je jak do pamiętnika. Bardziej mi się moje myśli kojarzą z pomyjami jak z czymś czemu się upamiętnienie należy.

Wracając do marzeń.
HHmmmm..... Odejść...

czwartek, 28 marca 2013

Jak załapałam depresję

Nie mam pojęcia kiedy to nastąpiło. Czasami mam wrażenie ze depresja była ze mną zawsze. Zawsze byłam nadwrażliwa, szybko się denerwowałam, przejmowałam się każdą uwagą i roztrząsałam całymi nocami. Nie umiałam pogodzić się z tym, co mnie spotkało. Doprowadzałam się do stanu ciągłego napięcia nerwowego. To spowodowało u mnie szereg różnych chorób, o nich będę pisać w kolejnych postach.

I co z tego, ze to wszystko wiem!!! Nie potrafię tak po prostu się nie przejmować! Nie potrafię obojętnie przejść obok problemu! Jak można powiedzieć komuś: "weź się nie przejmuj taką pierdołą" komuś, kto z nerwów nie je, nie śpi i zwraca wszystko włącznie z wodą mineralną! Kto każda przykrą wypowiedź stara się rozłożyć mozolnie na czynniki pierwsze. co nim kierowało, czy mnie aż tak nienawidzi, przecież staram się robić wszystko żeby nikogo nie urazić...Te myśli są okropne. Krążą nad głową, słowa dudnią w głowie. Nie ma snu, jest jakiś pół-sen pół-jawa, w którym sytuacja powtarza się bez końca. A ja stoję jak w cemencie, nie umiem się ruszyć, nie potrafię uciec, nie potrafię się odezwać, jak cielątko. Po przebudzeniu jestem w stanie okropnym: niewyspana, rozdrażniona. I co robię w pierwszej kolejności? Lecę pędem zwymiotować! Pluję śliną - bo tylko to mam w żołądku. Ale wszystko cichutko i dyskretnie. Nikt nie może się o tym dowiedzieć, bo zaraz się sypią załamywania rąk i wzywanie Boga itp, itd i oczywiści słowa: "Ty musisz jeść, bo inaczej umrzesz!" No to umrę. Ileż problemów zniknie za jednym zamachem!

Pierwszy raz zwymiotowałam z nerwów, gdy miałam 13 lat. Czy to wtedy zaczęła się u mnie depresja? Złamałam nogę w górach, jeżdżąc na nartach. Gips miałam od palców po pachwinę. Pół roku ten wredny gips nosiłam! raz mi go zmienili na nowy. Ciężki był jak tona gwoździ. Poruszanie się w tym kokonie było tak trudne, ze całe pół roku nie wychodziłam z domu - pomijając wizyty kontrolne u lekarza. Mój pierwszy dzień wolności - HA - to było coś! Na widok ludzi wpadłam w panikę i...zgadnijcie co...zwymiotowałam!

Ja to się tylko do uśpienia nadaję.

środa, 27 marca 2013

Bulimia - kolejny etap depresji.

 Moja depresja to proces złożony. Wspomniałam o tym we wcześniejszym poście. Wiem, że na bulimię cierpi sporo młodych ludzi, a ich matki zamartwiają się, jak można im pomóc. Chory na depresję często nie chce pomocy, wręcz ucieka przed nią. Chory na bulimię - ukrywa się i swoje dolegliwości.

Przedstawiam sposób myślenia bulimiczki cierpiącej również na depresję:

Musisz jeść! Musisz, bo umrzesz!- Tak? to ciekawe...Dzieci w Afryce jedzą tyle kalorii, co ma banan. Skoro one mogą, to ja też. 1 banan dziennie. Ale wysłuchiwanie tych tłumaczeń, narzekań, dobrych rad jest ponad moje siły. Przecież jest prostszy sposób: zjeść i zwrócić! To takie proste - palec w gardło i żegnajcie trociny! Z czasem nawet już i palec nie potrzebny. Wystarczy pochylić się nad ustępem...

Samo-unicestwienie jako kolejny etap depresji

Czy ktoś próbował się znaleźć w świecie chorego na depresję? Czy depresja to po-prostu stan emocjonalny? Czy są jakieś etapy depresji?

Odkrywał, ze moja depresja jest złożona. Składa się na nią parę innych powiązanych dolegliwości. jest nią między innymi brak apetytu. W pewnym momencie nasilił się do formy bulimii. Oto jak chory na depresję i bulimię postrzega  świat.

Jak długo można nie jeść? Podobno jest taki moment, kiedy organizm domaga się pożywienia. Podobno jest... A jeśli się nie pojawia? Jeśli nie czuje się apetytu, ani głodu? Wszystko wygląda tak samo, pomidor, ogórek, ser...Prozaiczne, nic nie znaczące jedzenie. Kto powiedział, że trzeba jeść? Otoczona doradcami, kiełbaskami, owocami, cukierkami...Nic nie ma zapachu, smaku. Jak trociny. Po co jeść trociny? To taki absurd.Czym oni się tak zachwycają? Pizza, kluseczki, roladki, kotleciki - wszystko to trociny. A gdzie jest miejsce trocin? W koszu! W śmietniku! Tyle samo są warte, co miejsce do którego trafiają. Zsyp.


Czym jest depresja.

     Czym jest depresja? Każdemu się wydaje, że wie. Ale tak naprawdę tylko ktoś, kto się z nią zmaga lub ją pokonał wie, jakim jest silnym odczuciem. Czy wyobrażasz sobie świat najeżony kolcami, wyglądający jak w bombce choinkowej? Każdy przechodzień zagląda Ci w twarz, a ty widzisz jakieś nienaturalnie wykrzywione spojrzenia. I wszędzie pełno ludzi, samochodów, gwaru, szumu, wszystko zlewa się w całość, zamazują się kształty, odległości...Załamuje się perspektywa. Wpadasz pod samochód. Finał.

Tak właśnie było ze mną. Nie pomagało nic. Co mogło mnie spotkać gorszego? Co jest gorszego od siedzenia w zamknięciu, aby unikać ludzi, wypadków? Otóż jest. Przynajmniej ja tak uważam. Samo-destrukcja.